Dlaczego wierzysz z takim trudem?

_DSC7122
Jezus podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha. Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: Odpraw ją, bo krzyczy za nami! Lecz On odpowiedział: Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela. A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: Panie, dopomóż mi! On jednak odparł: Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom. A ona odrzekła: Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów. Wtedy Jezus jej odpowiedział: O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz! Od tej chwili jej córka została uzdrowiona.
Ostatnio w jakimś mądrym wywiadzie, z tych, co to trzeba po nie wchodzić na inne portale niż ten nasz (na razie) przeczytałem, że w dzisiejszym świecie religia jest traktowana jako pewnego rodzaju zjawisko kulturowe, a być może już tylko socjologiczne. Przeczytałem to, i puściłem mimo uszu, ale po chwili zacząłem odrobinę analizować tę opinię, i ciężko nie przyznać jej racji. Bo jeśli mówię: “jestem wierny, wierzący” – to co to oznacza?
Być może to, że się modlę i chodzę do kościoła. Może mam w domu święty obrazek na ścianie. Może nawet przestrzegam jakichś zasad moralnych w moim życiu, a w wolnym czasie odpalę sobie dodatkowo konferencję do posłuchania. Tak, tak – tę z jakimś znanym nazwiskiem w tytule. Może nawet mam czas, żeby w tygodniu pokazać się we wspólnocie nie tylko jeden raz, ale nawet dwukrotnie.
Ale może tak naprawdę ciągle żyję w atmosferze doczesności, pochłonięty światem, najnowszymi wydarzeniami, zarabianiem pieniędzy i organizowaniem kolejnego weekendu, czy urlopu, pochłaniają mnie rozrywki czy media.
To w końcu jak to jest, w co ja wierzę? Czy Boga nie traktuję przypadkiem jako takiej wyższej instancji, która ma mi pomagać w zapewnieniu dostatniego życia i spełnianiu wszystkich moich oczekiwań?
Bo kiedy patrzymy na kobietę kananejską z Ewangelii św. Mateusza to tak może się na pozór wydawać. Jak gdyby była tylko kimś, kto w obliczu pewnego niepowodzenia w życiu kieruje swoje myśli i oczekiwania do Najwyższego.
Istotnie, stwierdzam pokusę takiego spojrzenia na jej osobę. Ja tak o niej myślałem.
Tak przecież patrzyli na nią nawet Uczniowie Jezusa, którzy chcieli żeby On się jej najzwyczajniej pozbył. Oni tak myśleli.
Jezus. Nie wiem co myślał Jezus i nie będę udawał, że jest inaczej. Przeczytałem wszystkie komentarze dot. tej Ewangelii, i zainteresowanych do nich odsyłam, ale faktem jest, że nadal nie pojąłem co On o niej myślał. Wiem natomiast, że to nie to jest teraz dla mnie ważne, bo zauważyłem pewną prawidłowość – Kana Galilejska. Tam, niby nie zainteresowany Jezus mówi: czy to moja sprawa niewiasto?.. i bach – kilkaset litrów wina.
Tak tutaj, jakby Chrystus miał zupełnie inny pomysł jak postępować z poganami, a ta kobieta swoją upartą wiarą to zmieniła. Może nawet nie upartą, a wytrwałą, bo nie dała się zbić z tropu milczeniem Jezusa, ani temu zdawałoby się fatalnemu językowi obrazów i porównań, że chleb jest dla dzieci a nie psów… Nie dała ponieść się urażonej dumie, ani pysze. Niech będzie i wytrwała i dumna.
Nadszedł czas na tytułowe pytanie:
DLACZEGO WIERZYSZ Z TAKIM TRUDEM?
Nie chcę tu rozpatrywać Twojej i mojej Wiary na przestrzeni lat. Mam nadzieję, że nie o to w tym pytaniu chodzi – przynajmniej nie mi teraz – spójrzmy na nie z perspektywy wydarzenia, wyzwania, które mają przybliżać nas do wieczności. Choćby były to drobne potyczki w codzienności, gdzie realnie wybieramy między wiarą a niewiarą, dobrem a złem które czynimy. Skądinąd bardzo podoba mi się tytuł poprzedniego wpisu o Wierze który napisała Kasia “Jeśli wierzysz to co z tym zrobisz”, więc to moje pytanie potraktujmy jako taki prequel, z nadzieją, że kiedyś zasłużymy sobie na to, by i nam je ktoś zadał.

Chciałem jeszcze pociągnąć krótko temat, przywołując pewną piosenkę, która jest dla mnie bardzo ważna i bardzo odpowiada moim wyobrażeniom na temat Wiary a która nie mogła się znaleźć w głównym wątku z przyczyn obiektywnych.
Jej autor mówi o niej tak:
“W pewnym momencie swego życia utraciłem wiarę, nie byłem w stanie pojąć zamiarów Bożych w moim życiu […] Skupiłem się na mikrokosmosie, na dbaniu o swoją rodzinę. Trochę buńczucznie stwierdziłem, że nie potrzebuję niczyjej pomocy. A teraz znów potrzebuję […]
To (tekst piosenki-przyp. red.) powstało w okresie moich wahań i poszukiwań, ale akurat ten tekst wziął się z przypadku. Na próbie zobaczyłem zdjęcie z pisma jednej ze wspólnot chrześcijańskich, które ktoś zostawił, z napisem >>Twoje słowo jest prawdą<<. I to do mnie przemówiło na tyle, że postanowiłem powiedzieć to wprost.”
Drodzy moi, z piosenką o wierze i niewierze, i o tym, że życie z Wiarą jest łatwiejsze, aniżeli bez – Kazik Staszewski i KULT.
mbr.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *