Wiara jak ziarnko gorczycy

12334115_1072063716177760_1514377841_o

On zaś im rzekł: « Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: “Przesuń się stąd tam!”, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was.»

Kilka lat temu w Lubartowie wymyśliliśmy, że podczas jednej ze środowych adoracji będzie można wziąć małe ziarenko i wrzucić je do doniczki z ziemią. Nie pamiętam już do którego fragmentu Ewangelii było to odniesienie ani co to miało symbolizować. Pamiętam natomiast, że przyniosłam swoją przyszłą roślinkę do domu i postawiłam na oknie między różnymi paprotkami. Osobiście wybierałam rodzaj nasion i cieszyłam się, że z tak małych kuleczek wyrosną piękne kolorowe kwiaty. Jednak im więcej czasu mijało tym więcej miałam wątpliwości czy aby na pewno tak się stanie.

Mieliście kiedyś poczucie, że bardzo się staracie, ale jednak coś się nie udaje? A może nie tak. Coś tam się udaje, ale na takie 4,5. Niby całkiem nieźle, ale ciągle czegoś brakuje. Chyba trochę tak czują się uczniowie. Dali z siebie całkiem sporo: “Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą” (Mk 10, 28). Mają od Jezusa obietnicę czynienia wspaniałych rzeczy – cudów. A jednak tym razem się nie udało. I Jezus nie mówi uczniom: To z powodu waszej niewiary, bo oni mają “jakąś tam” wiarę, ale ciągle za małą. W porównaniu do ziarnka gorczycy wydaje się jakby wcale jej nie było, ale jest. Tylko zbyt mała. Niekompletna. Może oparta wyłącznie na własnych, ludzkich możliwościach. A Jezus chce dodać do nas swoje małe ziarenko, byśmy razem z Nim mogli przenosić góry, czyli by nawet to, co dla mnie po ludzku jest niemożliwe stało się możliwe. Ba, tu nawet nie ma mowy o przenoszeniu! Te góry pójdą same! (Oczywiście nie mam tu na myśli magicznego sposobu usunięcia problemów, ale to, że z Bożą pomocą jestem w stanie na problem spojrzeć inaczej – tak by góra nie wydawała się już nie do zdobycia.) Raban Maur powiedział, że „dzięki wierze człowiek jest gotowy i zdolny do przyjęcia darów, którymi Bóg chce go obdarzyć.” Ale musi nastąpić to połączenie. JA + BÓG. W żadnym innym wypadku to nie zadziała.

No dobrze, ale dlaczego ziarno? Dlaczego moja wiara ma się stać moim ziarnem? Uwaga teraz zostanie napisana oczywista oczywistość: ziarno jest ziarnem – czyli nie jest owocem. Ale jest coś co można zrobić, żeby ziarno stało się owocem. Trzeba po pierwsze wrzucić je w ziemię. Po drugie – podlewać. Po trzecie – nawozić. I w końcu ZACZEKAĆ. Myślę, że tak samo jest z wiarą. Dlatego właśnie ma stać się ziarnem, by później mogła być owocem. Owocem mojego życia. A więc po pierwsze moją wiarę muszę wrzucić w ziemię – dobrą glebą dla jej rozwoju będzie Wspólnota Kościoła. Tam się wszystko weryfikuje. Podlewać moją wiarę mogę codziennie wiaderkiem modlitwy. Ona zrosi ją porcją Bożej Łaski. Nawozić – Słowem życia, które doda jakże potrzebnych do rozwoju składników odżywczych. I w końcu muszę ZACZEKAĆ. Dać Panu Bogu czas. By On mógł także dorzucić swoje – to On daje wzrost. Tak, zgadza się to najtrudniejsza część pielęgnowania ogrodu wiary.

Ogród wiary. Byli w historii Kościoła tacy święci, za którymi niosła się przyjemna kwiatowa woń. Kto jak kto, święci na pewno dbali o swój wewnętrzny ogród.

drs. +


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *