Wiara w Miłość moim Prawem

graf

 Albowiem w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani jego brak nie mają żadnego znaczenia, tylko wiara, która działa przez miłość.

W słowach św. Pawła pojawia się kwestia dotycząca Starego i Nowego Testamentu. Chrystus przychodząc na świat nie tylko dał nam nowe Prawo, Prawo miłosierdzia. Nie przekreślił tego co było kiedyś, nie odrzucił praw przodków. On to wszystko połączył w swojej osobie. Surowe przepisy, które wskazują nam drogę uczciwego chrześcijanina, wzmocnione są wszechobecnym miłosierdziem, wypływającym z postawy Króla. Więc czym jest w tym wszystkim owa wiara działająca przez miłość?

 

Wyobraź sobie, że najbliższa Ci osoba mówi, że Cię kocha. Na wszelkie sposoby.  Wyraża to w gestach, słowach, czułości. Jeśli jest to coś nadzwyczaj szczerego, czujesz się bezpiecznie, dobrze, najlepiej. Czujesz się spełniony/ spełniona, gdy miłość słowa zawsze jest dopełniona czynem. Czujesz się godny/ godna siebie. Czujesz, że zasługujesz na tę miłość, jest Ci ona potrzebna, wypełnia nie tylko Ciebie, ale też tę drugą stronę. Jesteście jednością, ty i on/ ona. Ale co jest w tym najważniejsze? Ty w to wierzysz.

 

Teraz przejdźmy do drugiej sytuacji. Niemalże identycznej. Wyobraź sobie, że najbliższa Ci Osoba mówi, że Cię kocha. Na wszelkie sposoby. Wyraża to w uczynkach, gestach, słowach, od zawsze, od początku Twojego istnienia. Jest to coś nadzwyczaj szczerego. Ale pojawiają się pytania: czy czujesz się bezpiecznie, dobrze, najlepiej? Czujesz się spełniony/ spełniona, gdy miłość Słowa jest dopełniona Czynem? Potwierdzona znakami, obietnicami, cudami, śmiercią? Czujesz się godny/ godna siebie? Czy czujesz, że zasługujesz na tę Miłość, na to, że jest Ci ona potrzebna, że Cię wypełnia. Czujesz, że jesteście jednością, ty i On? I najważniejsze. Czy Ty w To wierzysz? Jeśli chodzi o mnie, często nie potrafię odpowiedzieć na te pytania, często odpowiadam przecząco. Wy też z pewnością tak macie.

 

Ale najszczerszą prawdą jest to, że Jezus Chrystus jest Miłością mojego życia. On jest Miłością Twojego życia. Przyszedł na świat, do nas, tutaj na ziemię. Urodził się w ubóstwie, chłodzie. Przecież obraz braku miejsca w jakiejkolwiek gospodzie, obraz nędznej stajni, to obrazy cierpienia. Dorastał ciężko pracując. Zmagał się z wieloma przeciwnościami. W końcu cierpiał, gdy go skazywano na śmierć, biczowano, przybijano do krzyża. On tak bardzo cierpiał. Umarł. Ale ON ZROBIŁ TO WSZYSTKO Z MIŁOŚCI. A ja nadal w to nie wierzę! Był w tym wszystkim szczęśliwy. Jestem pewna, że nie było nigdy w całym wszechświecie szczęśliwszej osoby niż On. Dlaczego tak trudno jest mi uwierzyć w tę największą Prawdę? Może właśnie na tym ma polegać moje życie. Może paradoksalnie, gdy On oddał mi siebie bez żadnego zwątpienia, ja muszę wątpić tak często, muszę szukać, upadać, podnosić się. Może na tym ma polegać moja wiara? Przecież jestem tylko człowiekiem. On poza tym jest Bogiem, przede wszystkim Bogiem.

 

Bardzo chciałabym odpowiedzieć na pytanie, postawione przeze mnie w poprzednim akapicie. Nie wiem czy mi się uda. Myślę, że każdy z nas powinien poszukiwać odpowiedzi. Nawet gdyby miało to trwać całe życie. Odpowiedzią jest Chrystus. To On jest wzorem wiary działającej przez miłość. Tak nas umiłował, że nie bał się niczego. Wierzy, że i my będziemy z tego powodu szczęśliwi. Nie, On to nawet już wie. Wie, że jesteśmy szczęściarzami. I niezmiernie się cieszy, gdy to odkrywamy.

 

nch.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *